Nie jest żadną tajemnicą, że
należę do zwolenników korzennych przypraw, a co za tym idzie pozwalam sobie w
sezonie jesienno – zimowym na podjadanie wszelkiego rodzaju ciast piernikowych,
cynamonowych, marchwiowo – cynamonowych czy dyniowych z dodatkiem przypraw.
Cieszy mnie, że nie ma w nich kremu, śmietany czy innych jakichś mazideł.
Jedyny dopuszczalny według mnie dodatek to prawdziwe, swojskie powidła
śliwkowe, które jesienią z upodobaniem i wielka cierpliwością smażę. Nie polewam tego typu deserów lukrem,
czasami tylko oprószam nierafinowanym trzcinowym cukrem. Tym razem zaryzykowałam
i znowu połączyłam teoretycznie niepołączalne. Co się właściwie wydarzyło?
Najpierw zdecydowałam się wreszcie odnaleźć w mojej przepastnej spiżarni mały woreczek
z czarnuszką, raz już szukałam, ale z braku czasu zrezygnowałam. Dokopać się w
spiżarni do czegokolwiek graniczy z cudem i tylko ja jestem w stanie coś tam
poszukać, domownicy nawet nie próbują. Dzisiaj nie odpuściłam i w końcu udało
się! Czarnuszka odnaleziona, co mnie bardzo ucieszyło. Szybko więc zapadła
decyzja upieczenia piernika z czarnuszką właśnie i olejem czarnuszkowym.
Te czarne ziarenka mają dość specyficzny smak, dlatego nie każdemu zasmakuje deser
z ich dodatkiem. Zwykle stosuję ją do chleba lub sera. Można także aromatyzować
nią wino, przetwory warzywne. Dobrze smakuje w daniach mięsnych, bo to
właściwie odpowiednik pieprzu. Nie będę tu rozpisywać się o jej zaletach
zdrowotnych, bo tych jest sporo. Dla mnie najistotniejszy był dzisiaj jej smak,
który w pierniku jest dość mocno wyczuwalny, zwłaszcza, że dodałam jeszcze
olej, który dodatkowo zaromatyzował całe ciasto. I jak to zwykle bywa z moimi
dziwacznymi deserami szybko znalazł zwolenników, jaki i przeciwników, którzy
skomentowali, że to moje najgorsze danie. Wcale się tym nie przejmuję, bo mi smakuje
z racji swojej wytrawności właśnie. Nie polecam łączenia tego ciasta z kawą, bo
wtedy rzeczywiście ma się wrażenie, że brakuje w cieście słodyczy, ale do
czarnej herbaty pasuje idealnie. Upiekłam dwie sztuki. Dla siebie zostawiłam
bez dodatków, natomiast dla domowników lubiących słodkie desery dopracowałam
piernik. Co zrobiłam? Przekroiłam ciasto na pół i przełożyłam je grubą warstwą
powideł, następnie złożyłam je i
posypałam trzcinowym cukrem pudrem. A co niech mają piernik taki jaki lubią.
A
Wy zrobicie go po swojemu.
Wytrawny
piernik
30dag mąki pszennej tortowej
20dag mąki gryczanej
25dag płynnego miodu
2/3 szkl. jasnego piwa
20g cukru trzcinowego
10dag masła
1 łyżka oleju z czarnuszki
4 jajka
1 łyżeczka sody Appetita
1 łyżeczka proszku do
pieczenia Appetita
1 łyżeczka przyprawy do
piernika Appetita
2 łyżki czarnuszki
Sypkie składniki mieszamy misce. Jajka, cukier i masło ucieramy robotem.
Następnie dodajemy do masy składniki sypkie, miód i piwo. Ucieramy ciasto, aż
będzie jednolite i gładkie.
Wlewamy masę do foremek wyłożonych papierem do
pieczenia – ja użyłam dwóch mniejszych. Pieczemy 50 minut w piekarniku nagrzanym
na 180 stopni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz