poniedziałek, 29 grudnia 2014

Świąteczne śledzie cz.2 …



Dzisiaj śledzi ciąg dalszy. Zwykle do marynowania ich wybieramy octy – tu wybór jest szeroki od spirytusowego przez winny biały, winny czerwony, jabłkowy aż do balsamicznego i galssy balsamicznej. Tego jednak było mi mało i postanowiłam zamarynować śledzie w winie. Dlaczego nie w winie? Przecież świetnie marynuje się w czerwonym wytrawnym dziczyznę, wołowinę, wieprzowinę, a dalej podlewamy winem bigos i inne potrawy. Śledzie też zasługują na odrobinę luksusu. Z rybami zwykle, jak to się mawia, dobrze idą białe wina, dlatego tej linii trzymałam się. Nie zamierzałam rzucać się na jakiś kosztowny trunek, ale uważam, że nie powinniśmy wlewać do garnka czy wykorzystywać do przyrządzania potraw wina, którego nie chcielibyśmy wypić samodzielnie. Lubię wina wytrawne i półwytrawne, a i jako marynata lepiej, żeby było kwaśne, więc wyboru nie było jak tylko wytrawne. Śledzie maja bardzo wyraźny smak i nie chodzi w marynowaniu oto, żeby go zabić, ale tylko dopełnić, dlatego też nie mogło być zbyt wyraziste w aromatach. Coraz bliżej byłam dokonania wyboru. W wyniku selekcji odpadło wiele win i ostatecznie wybrałam Gato Negro Sauvignon Blanc. W kolorze jest ono bladożółte z lekkim odcieniem zieleni, aromaty nie są zbyt bogate, ale wyczuwa się w nim owocowość i zrównoważoną kwasowość.  To raczej niewyszukane wino, ale uważam, że dobrze sprawdza się w kuchni. Z racji tego, że wino nie było podstawowym smakiem, a miało dojść jeszcze kilka elementów nie poszukiwałam dalej. Kwasowość już mamy, co dalej? Teraz słodycz - dodajemy rodzynki i, ponieważ są same w sobie słodkie, dodajemy brązowy cukier trzcinowy, bo po pierwsze nie słodzi tak bardzo, po drugie ma lekko karmelowy aromat. Nuty ostre stanowią tutaj liście laurowe, ziele angielskie, czarny pieprz i goździki plus oczywiście nieodłączna cebula.  Taki oto smaczny komplecik powstał i szybko znalazł przy stole zwolenników, przeciwników nie było, zatem uważam tę propozycję za udaną. Zaznaczyć jednak muszę, że to stanowczo propozycja dla osób, które lubią smak śledzi, bo jest on mocno wyczuwalny nawet po kilku dniach marynowania, ale zaletą jest tutaj fakt, że do całości kompozycji świetnie pasuje olej lniany, którym polewamy sobie śledzie na talerzu. 



Naprawdę mniam, zwłaszcza w towarzystwie żytniego chleba z siemieniem lnianym lub chleba na bazie czarnego piwa, 



o których napiszę już niebawem.

Śledzie marynowane w winie



0,5kg matiasów
2 białe cebule
3 goździki Appetita
3 liście laurowe Appetita
5 ziaren ziela angielskiego Appetita
5 ziaren czarnego pieprzu
300ml białego wytrawnego wina
100ml wody
1/3 szkl. rodzynek
2 płaskie łyżki brązowego cukru



Śledzie przez godzinę moczymy w wodzie, odcedzamy i osuszamy. Kroimy na 3-centymetrowe kawałki, odstawiamy.
Zagotowujemy wodę z przyprawami i cukrem. Następnie wlewamy wino, zagotowujemy i dosypujemy rodzynki. Zalewę studzimy.
Cebulę kroimy w pół plasterki, parzymy wrzątkiem, studzimy.
W słoiku warstwami układamy śledzie, cebulę i rodzynki. Całość zalewamy zalewą. Zamykamy i odstawiamy do zamarynowania na 3-4 dni.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz